środa, 30 listopada 2011




11.2011 rzeka tyne, newcastle

poniedziałek, 28 listopada 2011


11.2011 spacerując z sarną.

piątek, 25 listopada 2011


07.11.2011-24.11.2011, w ramach projektu jedno zdjęcie dziennie.
ta zabawa miała trwać tylko tydzień, a ciągnie się już prawie miesiąc. dużo radości mi daje to całe pstrykanie, a pewnie jeszcze więcej jej będę miała, gdy popatrzę na powyższe zdjęciuszka za kilka lat...

sobota, 19 listopada 2011


11.2011, luiza.
wciąż tak samo i bez powodzenia: kiedyś próbowałam o tym pisać, teraz - staram się fotografować - szukam tych momentów, o których opowiadał cortazar, gdy otwierają się drzwi, odsłania jakieś okno i przez chwilę można zobaczyć, to co jest w środku, to, jak jest naprawdę.

niedziela, 13 listopada 2011


11.2011, bodajże pod jabłoniami. w kew gardens.

czwartek, 10 listopada 2011


10.2011.
z kamilem znamy się długo. łączą nas miliony liter. kilka tysięcy napisanych i przeczytanych wyrazów. setki zapamiętanych snów. pewnie jakieś pięć blogów. i trzy miasta: wrocław. kraków. londyn.

wtorek, 8 listopada 2011




11.2011 rzeka tamiza w londynie.
z każdym z tych zdjęć wiąże się jakaś historia. kanwą jednej z nich jest pomyłka, zespół pink floyd i elektrociepłownia. druga, to poetycka metafora na temat jesiennego chłodu, mieszkania na wyspie i greckiej filozofii przyrody. trzecie zdjęcie - jakkolwiek mogłoby sprawiać wrażenie, że jest to typowy szkolny kadr, stworzony przy pomocy cyrkla, linijki i kilku kresek - jest w rzeczywistości zgrabną anegdotą, fotograficznym żartem, mrugnięciem okiem w stronę obserwatora.
pokazuję wam te obrazki głównie dlatego, byście nie myśleli sobie, że mania osierociła szkło, wyparła się tradycyjnych technik, blablabla, kupiła sobie iphone'a, blabla, i teraz to już tylko będzie robić zdjęcia telefonem. otóż nie, bla, tak nie jest, blabla, ale nie ma co za bardzo się nad tym rozwodzić, blablablabla. dźwigam ze sobą światłomierz, trzy obiektywy, dwa magazynki, mieszam w koreksie, kolekcjonuję negatywy, poza tym bla, blabla i bla.

poniedziałek, 7 listopada 2011


26.10.2011 - 06.11.2011, mobilkowe, edynburskie, londyńskie i niukastelskie. w ramach projektu jedno zdjęcie dziennie.
pewnie od czasu do czasu jeszcze pokażę wam taką stykóweczkę, ale całość raczej będę wrzucać na ten tutaj towarzyski portal, być może zrobi się z tego kiedyś coś fajnego.
po tych kilku dniach muszę się przyznać, że nawet komóreczką wcale nie było łatwo tak dzień w dzień pstrykać. na początku miałam spory kłopot, by wyłuskać z nadmiaru urlopowych wrażeń ten jeden, konkretny obrazek... teraz - znaleźć to szczególne coś w oswojonej już codzienności, w nudzie czterech ścian i w chorobie.
nie wiem ile osób bawiło się razem ze mną w tę samą grę, ale gdyby nie ci z was, którzy wciąż mnie pytali: zrobiłaś już to jedno? albo ci, którzy w mozole i trudzie codziennie pokazywali swoje obrazki (widziałam, widziałam, nie było wam lekko:)) to pewnie bym się już tydzień temu poddała. a ponieważ to mój blog i mogę sobie pozwolić, chciałabym skorzystać z tej oto wspaniałej okazji i pozdrowić malwinę, luizę, kubę, kasię, kamila, dziewuszkę ze sklepu z kanapkami, kierowcę autobusu, susan boyle, ala pacino, cudowną marzenę i mojego kochanego mariuszka. dzięki wam misiaczki.